Tydzień 14

Do maratonu pozostało już tylko 3 tygodnie. Za mną ostatnie sprawdzające zawody – Półmaraton praski i sporo pracy przede mną. W ostatnich dniach przed maratonem dużo zależy od głowy – już naprawdę się nie chce, mimo że zostało do zrobienia bardzo mało.

Poniedziałek

Spokojne rozbieganie po starcie w sobotni wieczór. 45 min pierwszego zakresu z czterema przebieżkami po 30 sekund. Jestem zdziwiony, że praktycznie nie odczuwam wysiłku z zawodów, ale w sumie nie pobiegłem ich na maksa. Trening, zgodnie z zaleceniem, zrobiony bardzo powoli w tempie około 5:20 min/km – to ma być odpoczynek.

Wtorek

Wolne. Odpoczywam po zawodach, żeby na koniec tygodnia wrócić do konkretnego trenowania.

Środa

Nietypowa jednostka, jak na ten dzień tygodnia. Biegnę godzinę powoli (w okolicach 5:00 min/km), a potem przyspieszam na 2 km do tempa maratońskiego. Wychodzi dokładnie 7 min i 59 sekund – nieźle. Cały czas biegam te odcinki ze sporym zapasem, bo na maratonie chciałbym biec po 4:05 min/km. Wbrew pozorom te 4-5 sekund na dystansie 42 kilometrów robi ogromną różnicę w komforcie biegu. Przebiegłem na treningu prawie 15 km w blisko 74 minuty.

Czwartek

wolne

Piątek

Opisałem weekend w poprzednim wpisie (http://bieganie.jakubosina.pl/wrzesniowy-weekend/) więc tutaj ograniczę się do faktów. Ostatnie długie wybieganie przed maratonem. W sumie 38,08 km w prawie 3:07. Średnie tempo 3:54 min/km, z tym że druga pętla (zrobiłem to na 19-kilometrowej pętli wokół lotniska przez Świdnik Duży) znacznie szybciej (ok. 10 sek/km różnicy). Dodatkowo pobiegłem to bez wspomagania żelem. Jest bardzo dobrze, chociaż mięśniowo czułem zmęczenie na ostatnim kilometrze.

Sobota

Niespodziewany trening, którego zapis dołączam żeby pokazać, że można też biegać bardzo powoli i ma to efekt. Wyszedłem na bieżnię z synem i kolegą początkującym, żeby pokazać mu jak zacząć bieganie. A jak zaczynać to przede wszystkim wolno! (bo na początku KAŻDY biega zbyt szybko). Większość treningu polegało na tym, że 300 metrów truchtaliśmy, a 100 m szliśmy. I tak przez pół godziny. W tym czasie zrobiliśmy 3600 m. Na zakończenie zrobiłem sobie dodatkowe szybie okrążenie (400 m w 1:19).

Niedziela

Godzina wolne biegu plus 6 km tempa maratońskiego. Najdłuższy odcinek w tym schemacie. Dłużej już nie będzie (będzie powtórka, ale z 2-godzinnym wstępem). Wyszło nieźle, chociaż czułem zmęczenie. Pobiegłem dość szybko wstępną godzinę (śr tempo 4:51 min/km), a odcinek maratoński wyszedł po 4:01 min/km. W sumie ponad 19 km w niecałe 1:29.
Oprócz biegania jeździłem też wcześniej na rowerze. Zrobiliśmy z Julkiem ponad 12 km w godzinę.

To był świetny tydzień z dużą dawką biegania. W sam weekend przebiegłem ok. 62 km – od piątku wieczorem do niedzieli wieczorem. Cały tydzień to prawie 85 km w nieco ponad 7 godzin.

powered by EndomondoWP

Leave a Reply